TOETVA nowa metoda operacji tarczycy. Do niedawna chorzy których zakwalifikowano do operacji tarczycy nie mieli wielkiego wyboru w kwestii metody zabiegu. Co najwyżej mogli wybrać ośrodek stosujący neuromonitoring lub nie. Poprzeczne cięcie na szyi na tzw.” linii łańcuszka”, nazwane tak od wgłębienia w którym układa się wisiorek, było nieodzownym elementem tej procedury.
Zależnie od warunków operacyjnych, zakresu zabiegu (częściowa lub całkowita resekcja tarczycy, z węzłami lub bez), predyspozycji pacjenta i umiejętności operatora, zależał ostateczny efekt. Mam na myśli również ten kosmetyczny, czyli pozostawienie małej, aczkolwiek dostrzegalnej blizny na dekolcie, w miejscu gdzie skóra szyi przechodzi w powłokę klatki piersiowej. Z biegiem lat u większości operowanych stawała się ona niemal niewidoczna. Pechowcy musieli już zawsze zapinać koszulę na ostatni guzik, albo chodzić w golfach.
Ostatnio pojawiła się alternatywa. Jest to TOETVA, czyli transoroalna endoskopowa tyreoidektomia z dojścia przedsionkowego. Co to znaczy?
Operacja jest endoskopowa, nie wymagająca nacinania powłok szyi. Transoralna, czyli przez usta – cięcia wykonuje się w przedsionku jamy ustnej, przed dolnymi zębami. Są one niewielkie, długości 0,5-1 cm. Wprowadza się przez nie dwa specjalne narzędzia oraz tor wizyjny (kamerę) i w sposób małoinwazyjny usuwa określony fragment tarczycy. Narzędzia te muszą dosięgnąć poniżej krtani, bo tam położony jest ten gruczoł, czyli przebiegają pod skórą i tkanką podskórną brody oraz podbródka, zaś chirurg widzi wszystko na ekranie (ostatnio są dostępne nawet transmisje 3D).
Nie jest to na razie metoda stosowana standardowo, raczej jest ona dopiero uznawana za nowatorską. Póki co, w rękach sprawnego operatora, trwa prawie dwie godziny, czyli nie skraca istotnie czasu zabiegu w porównaniu z metodą klasyczną, a nawet jest wyraźnie dłuższa (znam operatorów, którzy totalną strumectomię potrafią wykonać w czasie poniżej 1,5 godz.). Wachlarz możliwych powikłań jest podobny. Jakie jest ich prawdopodobieństwo w zależności od metody pokażą statystyki. Na to potrzebny jest czas. Ich ilość zapewne będzie się zmieniać w miarę nabywania doświadczenia przez chirurgów.
Czy ja poddałabym się operacji nową metodą? Trudno powiedzieć. Myślę, że na chwilę obecną, wolałabym poczekać na szersze opracowania w tej kwestii. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Niewykluczone, że zabiegi endoskopowe na gruczole tarczowym staną się wkrótce standardem, tak jak cholecystectomia laparoskopowa w chirurgii pęcherzyka żółciowego.
Kto może zainteresować się nowymi rozwiązaniami? Na pewno osoby, którym zależy na uniknięciu widocznej blizny pooperacyjnej. Z całą pewnością nie jest to metoda przeznaczona dla pacjentów z dużymi guzami złośliwymi, gdzie wymagana jest również limfadenectomia, czyli odszukanie i wycięcie okolicznych węzłów chłonnych. Sugeruje się, by kwalifikować do niej łagodne guzki, ewentualnie chorobę Gravesa-Basedowa i mikroraki.
To warto wiedzieć:
Czas trwania zabiegu w przebadanej grupie 200 osób wynosiło od 45 do 300 minut. Metoda jest stosunkowo nowa- istnieje od 2008r, a dopiero w 2016r powołano do życia TONS- Transoral Neck Surgery Study Group. Grupa ta ma ustandaryzować nowe techniki operacyjne, ujednolicić przebieg samego zabiegu, wskazania, oraz opiekę pooperacyjną.
Czy ta technika się sprawdzi, czy wejdzie na stałe do kanonu zabiegów proponowanych pacjentom z chorobami tarczycy? Jak zwykle, czas pokaże. Z całą pewnością warto taką operację, tak samo jak metodą klasyczną, przeprowadzić z użyciem neuromonitoringu. Co to jest? O tym wkrótce w oddzielnym poście…
I teraz taki mały smaczek na koniec…
W chwili, gdy to dla Was piszę, pierwszy pacjent operowany tą techniką w Polsce, jest już po zabiegu przeprowadzonym przez prof.M.Barczyńskiego i dochodzi do siebie na sali pooperacyjnej Kliniki Chirurgii Ogólnej CMUJ w Krakowie pod czujnym okiem anestezjologów.
Nie jesteśmy zaściankiem Europy, jak to poniektórzy usiłują nam wmawiać 😉
Pingback: Guzki tarczycy- nowe metody terapii! - DoktorMagda