Witajcie. Przybyło ostatnio więcej Waszych osobistych opowieści. Dziś dzielę się z Wami kolejną. Opowieść Alicji.
Postanowiłam, że wypracuję u siebie regularność- Wasze historie publikować będę w środy (taki plan).
Witam serdecznie!
Jak większość kobiet choruję na Hashimoto. Moja historia z tą chorobą, by się tak szybko nie zaczęła, gdyby nie moja mama. Zapewne bym sobie tak żyła nieświadomie, aż zaczęło by się dziać coś poważniejszego.
Pewnego dnia mama mówi: „Jutro idę na wyniki, min. TSH, mogłabyś też ze mną pójść”
Odpowiedziałam: „Ok. pójdę”
Budzi mnie rano, nie chce mi się iść, powtórzyła kilkukrotnie „no chodź”.
Poszłam – wynik ok. 6,5.
Gdy mama go odebrała zaczęła panikować, szybko umówić się na wizytę, prywatnie, dzwonię.
Ja na to: „Mamo, spokojnie, ja się dobrze czuje….” I tak naprawdę dziś chciałabym się czuć tak jak wtedy (2010r.)
Leczyłam się najpierw prywatnie, wizyta trwała 5 min – w tym usg i zwiększenie albo zmniejszenie dawki euthyroksu. Schody się zaczęły, gdy chciałam zajść w ciążę. Udało się po pół roku, więc nie było tak źle. Dzwonię nieświadoma do mojego lekarza w piątek, mówię: „Jestem w ciąży, mam zły wynik TSH co robić?”. Słyszę: „Proszę przyjechać w poniedziałek na 8:55, bo o 9:00 przyjmuję na NFZ”. Oczywiście dawka została zwiększona, recepta wypisana i widzimy się za 2 tyg, bo w ciąży tak będzie. Zmieniłam lekarza. Całe szczęście ciąża przebiegła, bez żadnych komplikacji. Mój synek w chwili obecnej ma już 4 lata, a od ponad 1,5 roku staramy się o drugie dziecko i …. zaszłam w drugą ciążę po 9 miesiącach starań, niestety ciąży nie utrzymałam. Wina tarczycy? Chyba nie do końca, bardziej bym stawiała na ogromny stres związany z nagłą śmiercią teścia. Ten ogromny ból, lęk…. Głosy wokół, że będzie chłopak i teść narodzi się na nowo, a najlepiej dać dziecku na imię tak samo… przytłoczyły mnie. Ja zamiast się cieszyć upragnioną ciążą, dołowałam się… do dziś nie potrafię się pozbierać… Jest ciężko… Tarczyca w tym wszystkim nie pomaga… Ale muszę zrobić wszystko by było lepiej… tak się nie da żyć.
Hashimotka z pomorza
A ja dodam tylko- Trzymam kciuki za Anię i jej plany, by znów zostać mamą!
M
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią- piszcie!
doktormagda@onet.pl
Oczywiście publikując Wasze historie staram się bardzo, by nie naruszać Waszej prywatności, nie podaję nazwisk itp
(RODO za 2 dni więc tak tylko przypominam 😉 )