Erzsebet ter inaczej Elizabeth Park. Popularne miejsce, ścisłe centrum Budapesztu. Skupisko eleganckich hoteli, ekskluzywnych sklepów i restauracji “pod krawat”. Kilka “żarłodajni” z zupełnie przystępnymi cenami. Lodziarnia serwująca lody w kształcie róż. Hamburgery. Foie gras. Kluby. Ambasady. W parku uliczni artyści, karuzela, knajpki, nastolatki na rowerach ćwiczą akrobacje. Wieczorem zmienia się w zatłoczony punkt spotkań młodzieży. Pomieszanie kultur, języków, a nad wszystkim góruje wielkie koło widokowej karuzeli.
Tak naprawdę, to moglibyście krążyć tylko w okolicy parku przez dobrych kilka dni i wciąż odkrywać coś nowego. A to przecież tylko jedna z licznych enklaw zieleni 😉
Narożnik z mozaiką na jednej z kamienic otaczających park.
Węgierska wersja baru kanapkowego. Małe trójkątne kanapeczki z różnorakimi dodatkami.
Spragniona węgierskich przypraw zajrzałam do sklepu. Zrobiłam dosłownie te trzy zdjęcia gdy jakiś niemiły jegomość zabronił mi fotografowania, argumentując “bo tak”. Zdążyłam jednak uwiecznić polski akcent na półce 😉
Knajpka na środku ulicy.
Miejsce w cieniu Bazyliki św. Stefana na miłą i niedrogą kolacyjkę dla mięsożerców i nie tylko. Dzieci były zachwycone.
Zwykła rzecz, pokrywa studzienki, a jaka ładna…
Takich pokryw widziałam kilka rodzajów.
Piękne zdjęcia, zresztą tak piękne jak sam Budapeszt!
Pozdrawiam!
A jeśli inspirują Cię podróże to zapraszam do siebie 🙂
Dziękuję za jedno i drugie 🙂