Słomiana wdowa, czyli Pan Domu poza domem…
Pan Domu chwilowo nieobecny. Lodówka pusta (właśnie jesteśmy po wyjeździe). Pogoda kiepska, więc wychodzić się nie chce. Zwłaszcza, że skoro wyżej wymieniony nieobecny, to i fryzura “wczorajsza” i strój również (piżamodres z LaSenzy) niekobiecy specjalnie ale milutki i wygodny.
No ale co by tu zjeść…
oliwki z anchovies z małej zgrabnej puszeczki jednooosobowej i ser gouda |
Ser “wrócił z wyjazdu” poza tym niewiele jest. Oliwki w puszce się trafiły.
Problem z tym, że Młody też jeść musi. Robimy więc kawalerski obiad- makaron.
spaghetti, to w domu jest zawsze |
Co do tego? Dla Młodego zawsze są różne “ratunkowe mrożonki” (o tym kiedy indziej). Odmrażamy więc kotleciki mielone (tym razem- indyk, marchewka, cebulka, jajko, ryż) i malako-obiadek gotowy.
malako-obiadek (warzywa przemycone w kotlecikach) |
A ja.. chciałam dodać do makaronu sos pesto, ale nie było już w lodówce, a do zrobienia własnego też brakowało składników. W związku z tym do makaronu poszła oliwa z oliwek, w/wym oliwki i ser, czosnek i obiadek słomianej wdówki gotowy.. Czosnek w proszku, tak na wszelki wypadek 😉
tylko wymieszać i gotowy obiadek |