Po przeprowadzeniu “riserczu” internetowego stwierdzam, że dla małych dzieci z andrzejkowych zabaw zaadaptować można chyba tylko tradycyjne lanie wosku. Oczywiście jak znajdziesz wosk, który nie znika i klucz z dziurką 😀
Jak czytam w internecie o Andrzejkach, to wszyscy się powtarzają i do tego zamieszczają nawet te same zdjęcia i instrukcje, No, normalnie żenada! A co z prawami autorskimi? Inwencją własną? Oryginalnością?
My robimy klasycznie- lanie wosku. Nie będzie ściąganych zdjęć wszystkie “made by us”.
Kiedyś wszystkie świece topiąc się zostawiały wosk, a klucze miały typową dziurkę. Teraz jesteśmy nowocześni i nie jest to już takie oczywiste.
Koniec końców z uwagi na niewielki wiek lejącego woskiem zrobiliśmy pętelkę z drutu przez którą się lało wosk.
Udało nam się uzyskać m.in. serce, smoka i słonika Dumbo 😉 Kwestia wyobraźni i interpretacji. Nie wiemy jeszcze jak to tłumaczyć ale pracujemy nad tym…
serce |
Nikt nie ucierpiał i nikt się nie poparzył czyli mamy sukces 🙂
A żeby zintensyfikować atrakcje, bo lanie wosku krótko trwa, upiekliśmy jeszcze zielone ciasto 😉
O tym jutro, jak wystygnie…
smoczek 😉 |
U nas też kreatywnie w ten weekend. Wosk zaliczony, potem rzucaliśmy cień woskowych dzieł na ścianę i zgadywaliśmy czym są. Według trzylatka, i ku jego uciesze, wszystko przypominało transformersy 🙂 Pola
u nas oprócz powyższych dzieł, reszta bezkształtnych, pomarszczonych form została uznana za "mózgi" – dziecko lekarskie… 🙂