Historia z życia wzięta. Bohaterem jest mężczyzna lat 42. Na choroby tarczycy przeważnie zapadają kobiety, ale i brzydszej płci też się to przydarza. Tymczasem pacjent, o którym mowa, miał już pewną “tarczycową przeszłość” za sobą. 20 lat wcześniej znaleziono mu łagodnego guzka tarczycy i usunięto zmianę z częścią płata.
Ponieważ pozostała część tarczycy funkcjonowała prawidłowo nie wymagał żadnego dalszego leczenia. Nie musiał suplementować hormonów, robić badań – z czasem przestał się więc kontrolować. Czuł się dobrze, “nie wypadało” też żeby młody facet lat dwadzieścia kilka na coś się leczył, praktycznie zapomniał o chorobie…
Tak się złożyło, że prywatnie opowiedział mi kiedyś o przebytym zabiegu. Oczywiście, włączyło się moje skrzywienie zawodowe połączone z chęcią pomocy. Koniec końców, umówiliśmy się, że w wolnej chwili wpadnie do mnie na usg tarczycy. A w badaniu, owszem, znalazłam kikut płata pozostały po zabiegu ale też… innego guza zajmującego większość drugiego płata. Ten rozrósł się już na tyle, że nawet przesuwał trochę tchawicę. Pacjent się zaniepokoił, ale czuł się dobrze, negował wszelkie objawy, badania hormonalne były w normie, wysłałam go więc na biopsję. Na szczęście wyszła dobrze – patomorfolog stwierdził zmianę łagodną. W tym momencie nasze drogi rozeszły się na nieco ponad rok. (Dodam jeszcze, że na zdjęciach widzicie właśnie jego guz tarczycy, na tym poniżej, większość szarego koloru to ta zmiana. Jeśli przyjrzycie się lepiej, widać małe białe “iksy” z literką “A” i “B” – to znaczniki, pokazujące wymiary guza, a poniżej- jego zmierzona wielkość- 39mm x25mm.).
Kiedy spotkaliśmy się znowu, powtórzyłam badania krwi i usg. Guz oczywiście nadal był, ale powiększył się wyraźnie w porównaniu z poprzednim badaniem. Nie była to sytuacja groźna, wyniki dobre, biopsja łagodna, ale jednak… zmiana urosła. Poprzednio też już była spora, teraz zaczęłam się jednak trochę niepokoić. Przypadek naszego znajomego pacjenta sugerował już w tym momencie, że powinniśmy zoperować tarczycę. Przedstawiłam mu propozycję leczenia, ustaliliśmy szczegóły i oddał się w ręce znakomitego chirurga.
Tu będzie najciekawsze.
Po pierwsze, po operacji okazało się, że zdecydowanie lepiej się czuje! Oprócz psychicznej ulgi stwierdził, że lepiej mu się oddycha. Wcześniej tego nie zauważał bo guz rozrastał się w powolnym tempie, lecz sukcesywnie uciskał tchawicę. Powodowało to niewielką duszność, głównie w pozycji na wznak, oraz przy wysiłku. Po operacji wszelkie dolegliwości ustąpiły. Duszność wiązał z paleniem papierosów, które zresztą udało mu się rzucić.
Po drugie, w materiale pooperacyjnym wykazano obecność nacieków zapalnych w pozostałym miąższu tarczycy, czyli oprócz guza znaleziono również chorobę Hashimoto! Okazało się, że miał dwie choroby, nie tylko nowotwór tarczycy, lecz również zapalenie.
To, że ktoś ma jedną chorobę tarczycy, nie musi oznaczać, że jest ona JEDYNA. Można mieć zapalenie i guzki, czy też guzki i nowotwór. Ważne, żeby nie spocząć na laurach i nie przegapić 😉