Nie wiem jak Wy, ale ja już mam dość tej dziwnej pogody. Ani to całkiem zima, ani wiosna jeszcze nie, wczoraj padał deszcz, przedwczoraj grad…
A ponieważ udało mi się pozyskać przyzwoitej jakości pomidory, postanowiłam odczarować pogodę letnią sałatką 😉
Caprese. Nawet jeśli nie znasz jej nazwy, samą sałatkę znasz z pewnością.
Jest w kolorach narodowych kraju z którego pochodzi- Italii. Czerwono-biało-zielona.
To jedna z moich ulubionych sałatek. Prosta, szybka, niewiele składników, nie może się nie udać. Przedstawiam kilka wersji- zależnie od Twoich chęci i dostępnego czasu- elegancka, codzienna i na leniwca (inaczej- na słomianą wdówkę, czyli jak nikogo nie ma w domu). Skład jest mniej więcej stały- pomidory, bazylia, mozarella. Im lepszej jakości, tym lepsze, oczywiście. Do tego sosik- oliwa z oliwek, sól, czosnek, ocet balsamiczny- w proporcjach według gustu.
Wersja pierwsza.
Elegancka dla gości. Pomidory kroimy w plastry, podobnie mozarellę, liście bazylii myjemy i układamy jedno na drugim, jak na zdjęciu. Polewamy sosikiem. Jeśli nie jesteś pewna co do gustu gości w zakresie czosnku- dodaj suszony, w ograniczonej ilości.
Wersja druga.
Codzienna, nieco na łatwiznę. Składniki te same, ale pomidora i ser kroimy w kostkę.
W blenderze robimy sosik (sprawdza się do większości warzyw- jakoś tak więcej ich się zjada, gdy polane domowym sosikiem). Sos- oliwa z oliwek, mały chlust octu balsamicznego, liście bazylii, 1-2 ząbki czosnku, szczypta soli. Blendujesz. Polewasz. Spożywasz z przyjemnością. Ewentualne nadwyżki sosiku trzymasz w lodówce i zużywasz do innych warzyw (papryka, ogórek, pomidor) lub serów (np. feta).
Wersja trzecia.
Dla słomianej wdówki tudzież leniwca 😉
Kroisz niedbale mozarellę i pomidory, rwiesz liście bazylii, polewasz oliwą z oliwek, dodajesz trochę octu balsamicznego, czosnek w proszku (po co się męczyć z wyciskaniem ząbka), sól. Mieszasz. Wyjadasz prosto z miski pomagając sobie bułeczką (czy tym, co tam się zostało w chlebaku), mlaskając z lubością i oglądając przy tym ulubiony film na DVD.
Uwielbiam 🙂