Tak ostatnio modne jest Eko, naturalne, organiczne, bez GMO… Pojawiły się dzięki temu różne fajne możliwości dla szarego człowieczka, który chce żyć zdrowiej. Bo zdrowiej, naturalnie i slow, jest coraz bardziej na topie.
Gdy zaszłam w ciążę, postanowiłam zacząć dbać o siebie, bo wchodziło tu już w grę zdrowie i życie dwóch osób. No i tak mi już potem zostało. Staram się, żeby wszyscy w domu jedli w miarę możliwości rzeczy zdrowe, dobrego pochodzenia… W miarę możliwości i zdrowego rozsądku, oczywiście. Bo fermy kurzej i własnych inspektów nie posiadam 😉
Dlaczego w ogóle warto przywiązywać wagę do pochodzenia żywności? Otóż, dlatego, że często producent (zwłaszcza duże koncerny) stawia nie na jakość lecz na cenę, względnie, na wygląd. By uzyskać ładny wygląd warzyw i owoców stosowane są metody znacznie odbiegające od naturalnych, podobnie, by przedłużyć ich świeżość. Widziałam już film o krowach i łososiach karmionych kukurydzą, czego ich flora bakteryjna strawić nie bardzo umie. Podobnie ma się rzecz z kurczakami, na których sztucznie wymusza się szybszy wzrost, czy większe gabaryty. Niestety, dodawane substancje nie znikają cudownie po wywołaniu pożądanego efektu… Dlatego kurczaków niewiadomego pochodzenia dzieciom nie podaję wcale.
Zapisałam się kiedyś do grupy zakupowej- “Solidarne zakupy”. Wszystko fajnie, ale daleko- 1-1,5 godziny drogi do Łomianek i potem powrót w korkach. Do tego ścisłe godziny odbiorów, w trudnych dla mnie przedziałach czasowych (czytaj- w moich godzinach pracy). Z czasem zaczęło się to robić coraz bardziej kłopotliwe. Ponieważ pojawiły się inne możliwości, postanowiłam spróbować. Chodziłam na targi lokalnej żywności, czasem kupowałam coś “organicznego” płacąc jak za przysłowiowe “zboże”. W większych sklepach próbowałam wybierać produkty z półek “eko”, “organic”, itp…
Teraz mam inny pomysł, ponieważ powstały serwisy zajmujące się obsługą eko-zakupów. Znalazłam “lokalny rolnik” i”rano zebrano”. Postanowiłam spróbować na początek z tą drugą.
Jak wrażenia? Przywieźli czasowo, miły Pan telefonicznie ustalił godzinę dostawy. Zapakowane porządnie, w sztywne pudełka, wszystko dotarło w całości, a były też jajka 😉 Opakowania różne, bo jedzenie z różnych źródeł. Przyjechały ogóreczki małosolniaczki i kapusta, jajka od kur wolnowybiegowych, pierogi z zielonym groszkiem, ze szpinakiem, świeże ryby i mięso, szynka, kabanosy z jelenia, chleb razowy (prawdziwy), przepyszny ser biały (jestem koneserem w tych sprawach) i jogurty, sery mozarella, świeże warzywa i owoce…
Czy to na pewno produkty wyrabiane ekologicznie? Hm… co do niektórych moja połowa miał wątpliwości. Stwierdził, że szynka, która jest mokra że aż nasącza opakunkowy papier, nie jest wytworzona tradycyjnie, tylko zwyczajnie nabita przemysłowym roztworem (ale i tak była smaczna). Warzywa oszacować trudno (“Biała marchewka? Mutant jakiś !”). Pierogi (“Pewno brudnymi łapami lepią”). Spałaszował za to kabanosy z jelenia, ochoczo rozpoznając w nich rzeczywiście dużą zawartość jeleniny. Nawet twaróg półtłusty mu podpasował (nie jest fanem nabiału), więc zakupy w sumie ocenił jako udane.
Bogactwo smaków i zapachów. Zamówione we wtorek (dostawy dwa dni w tygodniu). Dziś piątek i właściwie wszystko już pożarte… (Sandacz zniknął razem z puree porowym, wołowinka z warzywami podana jako pieczeń- również).
Myślę, że zwłaszcza w obecnych czasach warto, oczywiście w miarę możliwości, chęci i zasobów, dbać o to co jemy. Przysłowie “jesteś tym, co jesz” wydaje się jak najbardziej na czasie…
A Wy? Gdzie robicie zakupy?
Też zamawiam z ranozebrano.pl ale ja żadnych wątpliwości nie mam ich produkty są o niebo lepsze niż sklepowe i smakują tak dobrze jak z ekotargu, więc moje zaufanie mają. Polecam Tobie także ich wypieki, zakochasz się w chlebie i ciastach 🙂