You are currently viewing Dyniobranie. Niezły pomysł na spędzenie wolnego czasu z rodziną.

Dyniobranie. Niezły pomysł na spędzenie wolnego czasu z rodziną.

Wiem, wiem, pogoda zniechęca do wycieczek, ale jednak chciałabym namówić Was do krótkiego wypadu pod miasto 😉 Halloween, chociaż ma swoich “narodowych, patriotycznych” krytyków, że “nie nasze” i tak dalej, podobnie zresztą, jak walentynki, staje się coraz bardziej popularne i w zabawie z roku na rok bierze udział coraz większa rzesza osób.
Uważam, że to fajny zwyczaj. Barwny, wesoły i inny niż wszystkie, że warto przeflancować je do naszej tradycji. Dzieci mają okazje by potraktować temat duchów, potworów i śmierci z przymrużeniem oka. Jakże inne podejście niż w pełnym bólu, nostalgii, martyrologii i ponurego zawodzenia święcie zmarłych. Żyjemy przecież na świecie, w globalnej cywilizacji, granice narodowościowe się zacierają, my wyjeżdżamy do innych krajów, do nas przyjeżdżają… A poza wszystkim: jedno nie wyklucza drugiego.

   Zagorzałym wrogom Halloween i ambasadorom “narodowej tradycji” powinno się przypomnieć, że Święto Zmarłych wyparło wywodzące się z pogaństwa dziady, które w niektórych rejonach Rzeczpospolitej obchodzono niespełna jeszcze 100 lat temu. Pamiętacie film “E.T.”? Jako dziecko zazdrościłam małym amerykanom barwnej zabawy w duchy. Czemuż więc nie importować tego co fajne ?


   W związku z tym, wybraliśmy się w niedzielę na farmę dyń. Ponieważ dowiedziałam się o farmie z dwóch źródeł (od koleżanki i od lemingrad_mom), tym chętniej zdecydowałam się na wycieczkę.

Lokalizacja- wyjazd z Warszawy w kierunku Konstancina, przed wjazdem do miasta po prawej stronie, widać z drogi, ale dla ułatwienia stoi taczka wypełniona dyniami, więc do znalezienia.
Ceny- 20 zł od dziecka, dorośli nie płacą nic.

W tej sumie jest wszystko, już bez dodatkowych dopłat za atrakcje. A konkretnie- labirynt ze słomy, mini ZOO, gdzie można karmić zwierzaki kukurydzą własnoręcznie zerwaną “z krzaka”, a do zagrody w królikami maluszek może również wejść; trampolina; traktor (kto by pomyślał, że zdjęcie na traktorze może być tak atrakcyjne dla dzieci), a także dynia do wyboru- w cenie biletu, za niektóre (cięższe) trzeba dopłacić, bo liczy się “na wagę”.

Do tego wszędzie piętrzą się różnorakie dynie, małe, duże, pryszczate, prążkowane i w paski. Aż prosi się o kolorowe zdjęcia 😉

Muszę powiedzieć, że bawiliśmy się nadspodziewanie dobrze, dzieciaki zachwycone, dynie wybrane, zwierzaki nakarmione 🙂 Wiem też, że organizowane są szkolne i przedszkolne wycieczki na tę farmę (trzeba się umówić wcześniej i są wówczas dodatkowe atrakcje). Można również urządzić sobie piknik- są stoły i miejsce na ognisko.

Ten post ma jeden komentarz

  1. efarmaceuta

    Dynie najlepiej smakują właśnie jesienią 🙂

Dodaj komentarz